poniedziałek, 15 września 2014

podsumowanie wydawnicze (VII-VIII: 2014)


Wyjątkowo długo kazałem wam czekać na kolejne podsumowanie wydawnicze. Wynikało to częściowo z powodu dużego ograniczenia czasu, który mogłem poświęcić na muzyczne wojaże, ale spory udział miał w tym również sezon letni, w którym po prostu mniej się dzieje. Na szczęście udało mi się wyłowić kilka niezwykle ciekawy albumów, a także kilka płyt ku przestrodze. Jest w czym wybierać, czego słuchać i o czym czytać. Zatem oficjalnie zapraszam do zapoznania się z podsumowanie lipca i sierpnia. Życzę smacznego!

(01/07/14): Rome - A Passage to Rhodesia. Jerome Reuter ponownie zaproponował nam podróż poprzez mroczne, folkowe, minimalistyczne przestrzenie pełne ciekawych rozwiązań muzycznych, gdzie spotkać można kilka naprawdę rewelacyjnych utworów (The Ballad of the Red Flame Lilly, One Fire). Album nie zaskakuje i porywa w takim stopniu, jak czynił to np. Flowers From Exile, ale wciąż stanowi łakomy kąsek dla fanów muzyki, którą można określić mianem dark folk.



(04/07/14): Sleepmakeswaves - Love of Cartography. Wydawało mi się, że Australijczycy ze Sleepmakeswaves pokazali już wszystkie swoje talenta i pomysły na dotychczasowych wydawnictwach i nie będą w stanie niczym zaskoczyć. Niespodzianka! Love of Cartography to porywający, bardzo ciekawy album, który przełamuje pewne post-rockowe konwencje, nadając temu gatunkowi nowej energii, a także wnosząc do interesu promyczek nadziei. Cieszę się, że często wpadają do Polski, bo chętnie posłucham tego materiału w wersji koncertowej.



(05/07/14): Low Roar - 0. W czerwcu byłem na koncercie tego projektu i już wtedy nowe dźwięki, które promują 0, przypadły mi do gustu. Nie wiem jednak dlaczego kompletnie zapomniałem o premierze tego materiału. Tegoroczne wydawnictwo, to solidny, dopracowany materiał, w którym nie szczędzone ambientowych, rozlazłych, ale intrygujących rozwiązań. Nie ma to utworów pokroju Tonight, Tonight, Tonight, ale przynajmniej kilka innych aspiruje do miana koncertowego przeboju.



(08/07/14): Wolves In The Throne Room - Celestite. Nowe wydawnictwo Wilków to zdecydowanie największe zaskoczenie z całej stawki przytoczonych powyżej i poniżej utworów. Spodziewałem się kolejnego mrocznego albumu, w którym rozmyty wokale będą przeplatać się z zaszumionym tłem, co stanowiło nie tylko znak rozpoznawczy projektu, ale także jeden z jego najmocniejszych walorów. Celestite to kompletnie inna, ambientowa historia, do której nie do końca mogę się przekonać.



(15/07/14): Fink - Hard Believer to kolejny niesamowity album tego muzyka. Fink ponownie udowadnia, że świetnie odnajduje się w konwencji twórczej kojarzącej się z osamotnionym jegomościem z gitarą. Do tej pory mogło wydawać się, że A Perfect Darkness to najlepsze, co stworzył, ale Hard Believer błyskawicznie obala takie założenie, prezentując jeszcze lepszy, bardziej dojrzały i jeszcze bardziej wciągający materiał.



(18/07/14): Empyrium - The Turn of the Tides to niezwykle charakterystyczne mieszanka folku i doom metalu, w której ciekawe muzyczne przestrzenie przenikają się z grobowym brzmieniem wokalu. The Turn of the Tides nie wnosi zbyt wiele nowych elementów do twórczości projektu, ale przyjemnie ją uzupełnia. Kolejny solidny album z pewnością zyska większe uznanie, kiedy spadnie już pierwszy śnieg. A teraz wystarczy z uporem maniaka powtarzać, że nadchodzi zima.



(21/07/14): Thränenkind - hope​(​less) to zaskakujące wydawnictwo młodego zespołu z Niemiec, który do tej pory raczej hołubił bardziej rozbudowanym kompozycjom z większą ilością przestrzeni i melodii, a teraz zdecydowanie zwiększył tempo dorzucając do tego wokale z nurtu postpunk, posthardcore. Ciekawe co przyniesie przyszłość.



(23/07/14): Tim Bowness - Abandoned Dancehall Dreams. Tim Bowness to muzyk, od którego można dużo wymagać. Ma na swoim koncie sporo dokonań, do których warto jest wracać i to grono z pewnością powiększy się o kompozycje z  Abandoned Dancehall Dreams. Album jest o tyle ciekawy wydawnictwem, że poza typowymi dla Tima aranżacjami pojawiają się też utwory odegrane przez większe grono muzyków, co nadaje wspomnianym treściom dodatkowych atutów. Jednak album jako całość niestety bardziej usypia niż porywa, co sprawia niemałe trudności w odbiorze.



(01/08/14): Eluveitie - Origins. Odmiana również w muzyce jest zjawiskiem potrzebnym, a czasami nawet niezbędnym. Dokonania Eluveitie zawsze stanowiły taką odmianę, w końcu nie każdy zespół wplata w swoje dokonania dźwięki generowane przez masę nietypowych, folkowych i celtyckich instrumentów. Jednak zaczynam odnosić wrażenie, że prezentowane przez nich treści stały się zbyt przystępne, zbyt oczywiste i gdybym zaczął się bawić w tworzenie nowych gatunków muzycznych nazwałbym ich popmetalem. 


(01/08/14): Wovenwar - Wovenwar. Na zespół zwróciłem uwagę ze względu na to, że będzie wspierać koncertowo formację In Flames, a przecież projekt tej klasy nie będzie ciągać ze sobą po Europie byle kogo. Niestety takie założenie okazało się błędne. Wovenwar to typowa metalowa, przystępna produkcja, która miałaby szanse się obronić, gdyby nie wokale, które spychają ją do grona armii klonów projektów pokroju Dead Poetic, które dziesięć lat temu też nie były pionierami.


(04/08/14): Nachtmystium - The World We Left Behind. Jest to produkcja ciekawa z dwóch podstawowych względów. Po pierwsze budzi ogromne emocje za sprawą lidera grupy, którego poczynania pozostawiają wiele do życzenia. Szczegóły możecie wyczytać m.in. tutaj. Po drugie jeśli skupimy się wyłącznie na muzyce, to okazuje się, że mamy do czynienia z naprawdę ciekawą płytę, na której pełno jest muzycznego brudu, gitarowego szumu, niezłych tekstów i równie dobrych wokali. Jest to świetny substytut w stosunku do nieco gorszej formy Wolves in the Throne Room.



(05/08/14): Angus & Julia Stone - Angus & Julia Stone to zaskakująco ciekawy album australijskiego rodzeństwa Stone'ów. Album zawiera pokaźne ilości atrakcyjnych treści utrzymanych w konwencji przystępnego folku oraz strawnego popu, podwójnych wokali i przyjemnych melodii, które ciekawie umilają czas. 



(19/08/14): Nextpop's Tunnel Vision. Volume 1: Slow Burning. Wybitnie nie lubię składanek pod żadną postacią. Z równą niechęcią tratuję kompilacje różnych zespołów, jak i wszelkiej maści the best of. Jednak ponownie miałem okazję przekonać się, że można stworzyć takie wydawnictwo, a jednak utrzymać wysoki poziom prezentowanych treści i zaciekawienia gawiedzi. Stajnia Nextpop wypuściła kompilację, na której znajdziemy nie tylko premierowy utwór Fismolla i Oly, koncertowy hit Bokki oraz odświeżoną wersję jednego z utworów Kari, ale także kompozycje zagranicznych twórców m.in. Finka i Agnes Obel.



(25/08/14): Opeth - Pale Communion to kolejny album, który w muzycznym świecie budzi dużo kontrowersji. Zawsze przy okazji redefinicji stylu pojawiają się dwa obozy ludzi: osoby, które domagają się kopii pierwszego albumu oraz osoby, które akceptują wszelkie udziwnienia proponowane przez zespół. Tym razem jest dokładnie tak samo. Uwielbiam Opeth za dotychczasowe albumy, ale akceptuję również nowości, choć w przyszłości wolałbym jednak dokopać się do większych pokładów inwencji twórczej muzyków niż odbicia młodzieńczych inspiracji muzyką lat 70tych.



(29/08/14): Sólstafir - Ótta to kolejna, piękna, muzyczna historia z Islandii. Tym razem urzeka nie tylko warstwa instrumentalna, w której nie brakuje przestrzeni, subtelności i ciekawych udziwnień, ale czaruje także wokal w języku islandzkim. To zdecydowanie jeden z ciekawszych albumów tego roku, w którym nie ma słabych elementów. Obok tej płyty po prostu nie można przejść obojętnie.


To by było na tyle! Ewentualne uzupełnienia pojawią się w przyszłości.