wtorek, 9 grudnia 2014

Henry David's GUN - By the riverside (2014)

Henry David's GUN - By the riverside


wydawnictwo: wydanie własne, 2014

01. By the riverside [04:53]
02. Billy without teeth [04:56]
03. Melting ice [05:15]

skład: Wawrzyniec Dąbrowski (wokal, gitara, ukulele), Michał Sepioło (kontrabas elektryczny), Maciej Rozwadowski (perkusjonalia, przeszkadzajki, chórki)

gatunek: folk, rock


Henry David's GUN to najnowszy projekt Wawrzyńca Dąbrowskiego, muzyka, którego charakterystyczny wokal można znać z działalności m.in. Letters from Silence czy Frozen Lakes. Choć inicjatywa rozpoczynała się jako działanie samodzielne, to bardzo szybko okazało się, że do pełnego rozwinięcia skrzydeł pod nowym szyldem, będą potrzebne dodatkowe pary rąk. Muzyczne przestrzenie wypełnili Maciej Rozwadowski, obsługujący perkusjonalia oraz Michał Sepioło, odpowiedzialny za elektryczny kontrabas. Na światło dzienne właśnie wypływa rozbudowany singiel zatytułowany By the riverside.

By the riverside w wydawniczej nomenklaturze uzyskał miano singla. Bardziej bym się skłaniał do przylepienia mu etykiety minialbumu - ostatecznie mówimy o dwóch nowych kompozycjach, a także jednej doskonale znanej, aczkolwiek wcześniej niewydanej. Trzy utwory umieszczono w niezwykłym opakowaniu. Tekturowe pudełko okręcono sznurkiem, którego przed rozerwaniem chroniła gustowna pieczęć z charakterystycznym emblematem. Idąc tym tropem album długogrający nie tylko powinien być wydany podobnie, ale dostarczany do nabywców przez konnego kuriera. Ależ klimat! Widziałem dużo nietypowych opakowań na płyty i choć to z pewnością nie wygrałoby konkursu na najbardziej odjechane pudełko, to jednak klimatem niszczy konkurencję.

Materiały promocyjne zespołu

Zdaję sobie sprawę z tego, że czasami trudno jest uwierzyć, że jeden muzyk może pojawiać się w wielu projektach i mimo tego tworzyć na ich rzecz inne brzmienia. To nie tak, że Henry David's GUN to kompletnie inna muzyczna historia snuta przez Wawrzyńca, bo znajdziemy tam korzenne motywy z Letters from Silence i rozmarzone, nostalgiczne klimaty z Frozen Lakes, ale efekt końcowy jest kompletnie inny. Przede wszystkim dominuje tu charakterystyczne, akustyczne, folkowe brzmienie, które zdaje się być przełożeniem muzyki amerykańskiej prerii na realia polskich pustkowi. Ponadto w Henry David's GUN ogromną rolę odgrywa klimat i stopniowe dozowanie emocji, które generowane są nie tylko głosem i tekstem utworów, ale także ograniczonym instrumentarium. We wcześniej wymienionych projektach zawsze pojawiały się dźwięki tła, które w razie potrzeby mogły tuszować brawurę lub brak pewności przy tworzeniu. Przy małej ilości dźwięków zaczyna brakować miejsca na pomyłki i niedociągnięcia. Każda kompozycja musi być dopracowana w stu procentach, inaczej rozpadnie się jak domek z kart. Jednak tu jest inaczej. Odnosi się wrażenie, że każdy, nawet najdrobniejszy element, został wtłoczony w odpowiednie miejsce.


By the riverside zaczyna się od utworu tytułowego. Jest to piękna i zarazem najbardziej ckliwa kompozycja w dotychczasowych dokonaniach Henry David's GUN. Oprócz kolejnego, świetnego tekstu pojawiają się w niej subtelne zabiegi wokalne i cudownie dudniący kontrabas. Wydawnictwo domyka utwór Melting Ice, do którego jeszcze w czerwcu 2013 roku nagrano teledysk. Był to pierwszy utwór Henry'ego, w którym Wawrzyniec zaskoczył wokalnie i od tamtej pory jedna z moich ulubionych kompozycji jego autorstwa. Jednak mimo naprawdę pokaźnej ilości walorów muzycznych obu utworów, po prostu nie umywają się do kompozycji, którą na płycie okalają z obu stron. Na przestrzeni ostatnich lat natrafiłem na wiele wytworów świata muzyki, do których w poszczególnych wycinkach swojego życia wracałem z uporem maniaka. Zasłuchiwanie ich do nieprzytomności wpędzało mnie w nostalgiczny nastrój, ale równocześnie podnosiło na duchu. Aktualnie takim utworem jest nieprzytoczony wcześniej z tytułu Billy witouth teeth. To niezbyt oryginalna opowieść, jeżeli chodzi o jej aspekt czysto konstrukcyjny, ale wystarczy wchłonąć nastrój i naprawdę poczuć tekst, żeby zobaczyć świat w inny sposób. Odkąd tylko usłyszałem ten utwór na jednym z koncertów, wręcz nie potrafię przestać się zastanawiać, co stało się z moimi wilkami.


By the riverside to krótkie wydawnictwo, które potwierdza ogromny potencjał Henry David's GUN i budzi jeszcze większy apetyt na kolejne skrawki muzycznych emocji dostarczanych przez ten projekt. To także gigantyczne ilości intensywnych wrażeń i świetnego, korzennego, folkowego klimatu wymieszanego z niemałym bagażem życiowych doświadczeń podanych na ciepło, w świetnej oprawie nie tylko muzycznej, wokalnej, czy tekstowej, ale i wizualnej. Tak trzymać Panowie!