sobota, 11 kwietnia 2015

podsumowanie wydawnicze (III:2015)


Całkiem nieoczekiwanie okazało się, że marzec był piekielnie intensywnym miesiącem wydawniczym, co było wyraźnie widoczne zwłaszcza na polskiej scenie muzycznej. Wyjątkowo dużo ciekawych płyt zawitało też do Świata Pomiędzy, dlatego tekst z podsumowaniem wydawniczym rozciągnął się na aż dziesięć propozycji.

Życzę miłego nadrabiania!

(02.03.15): Baasch - Corridors to kolejny dowód na to, że wysublimowana muzyka elektroniczna ma się w Polsce coraz lepiej. Baasch idzie śladem Bokki w podróży w poprzek muzycznych stylistyk zakotwiczając na dłużej w świecie elektronicznych wyziewów. Corridors to ciekawe wydawnictwo, w którym chłodne syntetyczne dźwięki urzekają subtelnością. Pojawiają się w nim również wokale, które są przede wszystkim nośnikiem treści i to właśnie one wydają mi się najsłabszym elementem w tej układance. Specyficzny wokal może w równym stopniu zaintrygować i zniechęcić. Osobiście - niestety - skłaniam się ku tej drugiej opcji, choć z nieukrywaną ulgą stwierdzam, że są momenty, w których brzmi przynajmniej dobrze, wiec może jeszcze nie wszystko stracone? Płyta zawiera kilka wyjątkowych propozycji, a jedną z nich jest kompozycja Crowded Love, gdzie usłyszeć da się Y ze wspomnianej wcześniej Bokki.



(04.03.15): Lao Che - Dzieciom. Spięty i spółka powracają w wielkiej formie. Lao Che jest projektem, który za każdym razem udowadnia, że tworzy muzykę, która nie tylko jest kapitalną rozrywką, nośnikiem emocji i treści, ale jeszcze wymyka się jakimkolwiek próbom klasyfikacji. Dzieciom czaruje rytmiką, dęciakami i świetnymi tekstami w języku polskim, które pokazują jak niesamowicie plastyczny jest to język i jak wiele można osiągnąć przy jego użyciu.



(05.03.15): Árstíðir - Hvel to niemal typowe wydawnictwo dla tego składu z Islandii. Tworzą muzykę, które idealnie pasuje do zespołu, w końcu astidir to pory roku, a brzmienia, które generują mienią się wszystkimi możliwymi kolorami natury. Pojawią się chłodne, zimowe rozwiązania, nie brakuje jesiennej melancholii, wiosennej zieleni i letniego ciepła. Wszystkie te wrażenie utkane są ze zwiewnych melodii, które snują się niczym dobre opowieści. Jednak Hvel nie jest albumem kompletnym i posiada wciąż niewykorzystany potencjał. Zespół pochodzi z Islandii i pięknie brzmi w języku islandzkim, a mimo tego na nowym krążku niepokojąco często da się usłyszeć język angielski. A szkoda...


Post​-​rock PL compilation vol. 3 - The Landscape After The Flood to trzecie podejście Panów z Post-rock Pl do tematu promowania muzyki rodzimych artystów za sprawą wspólnego wydawnictwa. Wydawnictwo - podobnie, jak dwie poprzednie płyty - zawiera przegląd najciekawszych dźwięków, których zakres gatunkowy rozpięty jest pomiędzy ambientem, post-rockiem, postmetalem i black metalem. Dwadzieścia jeden kompozycji od takiej samej ilości zespołów, to nie tylko świetna akcja promocyjna, ale rewelacyjne źródło wiedzy i muzycznych emocji. Materiał do stworzenia The Landscape After The Flood udostępniły m.in. Spiral, Moonglass, Spoiwo, czy Maszyny i Motyle.



(13.03.15): Spoiwo - Salute Salitude to premiera, na którą sympatycy polskiego post-rocka czekali bardzo długo. Materiał gotowy był od dawna, podobno był już nawet zarejestrowany, ale uzyskane brzmienie nie przekonało zespołu do wypuszczenia go do obiegu. Po wielu perypetiach i wyczerpanym limicie pecha Spoiwo zaatakowało rynek swoim debiutem. Teraz już oficjalnie można stwierdzić, że jest to formacja, która tworzy najbardziej filmowe brzmienia na rodzimym poletku. Morze elektroniki wygenerowane przez podwójny zestaw klawiszy i gitarowe szumy rozlewają się po poszczególnych kompozycjach, scalając je w ogromny muzyczny kleks. Warto też podkreślić, że bardzo dobrze brzmi sekcja rytmiczna, choć w niektórych momentach życzyłbym sobie jeszcze większej kulminacji perkusyjnych możliwości.



(16.03.15): So Flow - Live Sessions EP. Mówi się, żeby nie oceniać książek po okładce. Powinno to dotyczyć również płyt. Warto tylko dodać do tych wykluczeń opis, który zespół zamieszcza na temat swojej muzyki. Przyznam się bez bicia, że po przeczytaniu informacji na temat So Flow byłem niemal pewien, że odpuszczę temat zgłębiania tego, co chcą przekazać muzycznie. Ostatecznie po EPkę sięgnąłem i z miejsca się w niej zatraciłem. Na Live Sessions znajdziemy muśnięcia elektroniki, cudownie brzmiący kontrabas, równie ciekawe klawisze, subtelną gitarę i delikatną perkusję, a warto do tej wyliczanki dołożyć jeszcze przepiękny wokal. Trudno w tym materiale dopatrzeć się ciszy. Nawet najmniejsza przestrzeń wypełniona jest dźwiękami, przez co kolejne kompozycje zlewają się w jedną, ciągnącą się niczym syrop, całość, do której tak dobrze się wraca.



(16.03.15): Stardust Memories - Tension to piękny dowód na niezwykły rozwój tego projektu. Formacja zaczęła swoją przygodę z muzyką od prezentowania ciekawych aranżacji znanych przebojów. Część z nich przechodziła na tyle daleko posunięty lifting, że trudno je było rozpoznać, co oczywiście stanowi wielką pochwałę dla muzyków tworzących Stardust Memories. Z czasem poczuli potrzebę pokazania także czysto autorskich wariacji, które wpisują się w ramy rockowego grania, które wymyka się próbom klasyfikacji. Taki też jest materiał zawarty na krążku Tension. Dużo w nim dobroci na poziomie konstrukcyjnym, ale i w momentach, gdzie do głosu dochodzą emocje. Świetnie pracuje sekcja rytmiczna, odważnie poczyna sobie gitara i w końcu nieco więcej przestrzeni na popisy wokalne dostał Maciek Bąk. Szkoda tylko, że zespół zdecydował się zamieścić na albumie utwory w języku polskim i angielskim, bo taki lingwistyczny galimatias przyprawia mnie o ból głowy.



(16.03.15): Wakhan - EP I to piękny przykład ogromnych możliwości współczesnego świata. Projekt tworzony jest przez dwóch muzyków z doświadczeniem: Grzegorza Prucię (Silence Tranceport) i Aleksandra Chrobota (Blank Faces, Gomenay), którzy wspólnymi siłami zarejestrowali materiał na EPkę, chociaż przy tej okazji nie mieli możliwości spotkać się na żywo. Zatem mowa o projekcie wirtualnym, ale z naprawdę ciekawą propozycję. EP I to zasadzie jedna kompozycja, która trwa ponad dwadzieścia minut i ponaddziesięciominutowy dodatek. Brzmienie tego wydawnictwa należałoby wepchnąć pomiędzy rozwiązania znane z post-rockowego świata, z dużą ilości ambientu, elektroniki, połamanych rozwiązań i niemałym dodatkiem szaleństwa. Gabaryty utworu mogą odstraszać, ale każdy kto odważy się kliknąć play, nie pożałuje swojej decyzji.



(20.03.15): Naive - Altra. Kilka lat temu Francja była dla mnie biała plamą na muzycznej mapie Europy. Dopiero później okazało się, jak dużo charakterystycznych i piekielnie ciekawych zespołów działa w tym rejonie świata. Jednym z tych projektów jest właśnie Naive. To muzyczne trio z Tuluzy w zaskakujący sposób łączy ze sobą rozwiązania ze świata elektroniki, trip hopu i metalu, a na dodatek robi to naprawdę dobrze. Świetne rytmicznie kompozycje to najeżają się mocą, to zalewają falami elektroniki lub rozmytych pejzaży, tworząc niezwykle interesującą całość.



(26.03.15): Jakub Żytecki - Wishful Lotus Proof. Wieść o pojawieniu się solowego wydawnictwa Jakuba była dla mnie dużym zaskoczeniem. Przyznaję się bez bicia, że nie śledziłem poczynań gitarzysty Disperse zbyt uważnie, ale już przy pierwszych dźwiękach Wishful Lotus Proof uświadomiłem sobie, że gdybym przegapił ten krążek, to miałbym sobie dużo do zarzucenia, bo mowa o piekielnie dobrej płycie. Na albumie znajdziemy nie tylko gitarowe popisy, z których słynie Jakub, ale także mnóstwo subtelności, połamanych rytmicznie rozwiązań, a także masę gościnnych występów. Wokalne popisy do płyty dograli m.in. Piotr Gibner (Proghma-C) i Rafał Piotrowski (Decapitated).



To by było na tyle. Ewentualne uzupełnienia w kolejnym tekście.